Jest tytuł, ale brak treści. Jest pomysł i celna myśl, ale gdzie konkrety? Tak to moje kochane Komentatorium wyprowadziło mnie na manowce. Domagają się tematu, aby zaraz potem rozgadać się zupełnie o czym innym…
Wypisz – wymaluj jak peerelowskie zakupy. Idziesz kupić buty – a wracasz z młynkiem do kawy bo właśnie to „rzucili” do sąsiedniego sklepu. Zresztą na buty i tak zabrakło talonu, więc lepiej było kupić to, co akurat jest w sprzedaży i jakoś likwidować inflacyjny nawis. Rosły więc nam stosy niepotrzebnych rzeczy, zapełniały się wersalki cukrem. Do dziś mam spory zapas tasiemki do podszywania spodni, której nabyłam okazyjnie cały motek. A spodni już nikt nie podszywa tasiemkami z pogrubionym brzegiem. Mam też kupon bawełnianej tkaniny o nazwie krepon, wielce pożądanej swego czasu. Krepon wyszedł z mody zanim powstała z niego stosowna koszula.
Pewna Znajoma odbyła egzotyczną podróż do Grecji, Włoch, albo innej Hiszpanii. Wybaczcie, że nie pamiętam który to z tych egzotycznych krajów był wszak każda zagranica była wtedy egzotyką. Z tej podróży przywiozła cudną ceramiczną amforę sporych rozmiarów. Wiele zachodu wymagała troska o ten okaz w czasie długiej podróży. Pielęgnowany i owijany w różne miękkości kruchy prezent po szczegółowych oględzinach w kraju okazał się ceramiką made in Poland, Łysa Góra.
To dopiero były manowce! Konsumenckie.
A teraz manowce jesienne! Otóż Zakłady Pracy organizowały wyjazdy do lasu na grzybobranie. Przetwórstwo grzybowe kwitło w PRL bo cóż lepszego na zagryzkę do wódeczki niż marynowane grzybki? A sos tatarski bez grzybka z zalewie octowej nie był prawdziwym sosem… W tamtych czasach grzybów się nikt nie bał. Chyba mieliśmy wątroby z żelaza. Wyjazdy „po grzyby” często zamieniały się w wyprawy „na grzyby” bowiem leśne runo zbierali najambitniejsi, a reszta biesiadowała przy ognisku. Prawdziwe to ogniska biesiadne były gdzie kiełbas, trunków, tańców i śpiewów nie brakowało. Może nawet jakiś las spłonął wtedy wraz z grzybami? To dopiero były manowce!
Nasze blogowe gadanie też prowadzi często w nieoczekiwane kierunki. Słusznie zauważył nieoceniony Allensteiner:
Od zimy doszliśmy do różnic między balią a szaflikiem, od kanapek – do jakości wody w kranach, od herbaty do sposobów pędzenia bimbru itp.
Co tym razem zaproponuje moje Komentatorium?
Klik dobry:)
Przy okazji „blogowych manowców” naszła mnie taka sentymentalna nuta… Brak mi dawnej atmosfery… Żarliwe dyskusje z manowcami i na poważnie, rozmowy wszystkich ze wszystkimi, zabawy słowotwórcze…
Teraz boję się na blogach zejść z komentarzem „na manowce”, bo może autor bloga dowalić… sprawić przykrość… A jak na poważnie skomentuję, albo zażartuję, to też się przyczepi, uznając za ironię albo atak… Ech… Ostatnio chodzę na blogi z solą na plecach i strachem…
No, to się wyżaliłam na pierwszym blogu, na którym komentowałam 🙂
Pozdrawiam serdecznie „stary peerelek”.
PolubieniePolubienie
Jeszcze uprzejmie proszę o otwarcie na peerelku mysiej dziury, abym mogła się w niej czasem zaszyć. Taki „domek” na tym blogu byłby dla mnie chyba najbezpieczniejszy.
PolubieniePolubienie
Oj alEllu, w maglu też różnie bywało. Plotkowanie czasem kończyło się obrażaniem i nawet wyzwiskami. A blogowanie to taki wirtualny magiel – pamiętasz, już dawno doszłyśmy do tego wniosku.
PolubieniePolubienie
Żadnych „mysich dziur” tu nie będzie!
Nie da się wesołego i twórczego nastroju „zadać” . Goście też miewają lepsze i gorsze dni – czasem jest wesoło „do rozpuku” a czasem drętwo. Tak jak w życiu.
PolubieniePolubienie
Dlatego do magla grzeczne dziewczynki nie chodziły 🙂
PolubieniePolubienie
No właśnie.
PolubieniePolubienie
http://allegro.pl/buty-relaks-z-prl-u-kultowe-jak-nowe-oryginal-bcm-i3652879243.html kultowe buty z PRL
PolubieniePolubienie
Szukając zaginionego jesiennego albumu Bet, znalazłam to:
Click to access My_mlodziez_peerelowska.pdf
Polecam wszystkim! Czytajcie!
Bet, mogłabyś zalinkować tłustym drukiem w widocznym miejscu na stałe?
PolubieniePolubienie
Artykuł „My, młodzież peerelowska”. Kultura uczestnictwa w refleksji nad przeszłością, jest w książce: PRL. Życie po życiu, red. K. Chmielewska, A. Mrozik, G. Wołowiec, Warszawa 2013.
PolubieniePolubienie
jarl, dziękuję za wiadomość! Takie buty widziałam na wystawie sklepu, całkiem nowa produkcja. napiszę o tym wkrótce.
PolubieniePolubienie