Właśnie teraz, w dniach 7 i 8 listopada, trwają Wielkie Urodziny Bolka i Lolka w ich „rodzinnym” mieście Bielsku-Białej. Te urocze urwisy mają już, nie wypominając, 50 lat. Przyłączymy się do urodzinowej imprezy? Powspominajmy.
Gdy rodzili się Bolek i Lolek, jesienią 1963 roku, byłam już panienką wyrastającą z wieku dziecięcych dobranocek. Stąd i ekscytacja tymi postaciami u mnie jest umiarkowana. Nie sposób jednak nie zachwycić się fenomenem kreskówki, która bawiła kilka pokoleń dzieci, a postacie chłopięcych urwisów stały się swoistą marką rozpoznawalną w wielu krajach Świata. Wikipedia podaje, że Bolek i Lolek znani są nawet w reżimowym Iranie. Powstało około 200 filmów krótkometrażowych oraz 3 filmy pełnometrażowe, wydania papierowe w formie książeczek i kolorowanek, niezliczona ilość zabawek i gadżetów z wizerunkiem małych bohaterów. Słynny jest też wieloletni spór o prawa autorskie dotyczące wizerunku plastycznego postaci. Przygody Bolka i Lolka nie wytrzymały próby nowych czasów – produkcja najnowszego filmu z wykorzystaniem ekstra-nowych technologii upadła z powodu upadłości finansowej producenta i wytwórni…
No cóż, finanse ważna sprawa, ale ja myślę, że kłopoty Bolka i Lolka to rezultat spadku zapotrzebowania na dobranockowe filmy. Nie ma już bajki na dobranoc dla dzieci w publicznej ani nawet prywatnej TV. Jak kończą dzień współczesne maluchy? Bo my, dzieci PRL, mieliśmy telewizyjne Dobranocki.
Wieczorna pora, tuż przed Dziennikiem Telewizyjnym, to był magiczny czas dla dzieci. Świeżutko wykąpane, z wilgotnymi jeszcze włoskami i zarumienionymi od gorącej wody buziami, w piżamkach i nocnych koszulkach, koniecznie już po kolacji, zasiadaliśmy na dywanie przed telewizorem. Ach, spieszyliśmy się z wieczornym domowym obrządkiem bo przecież już za chwilkę otworzy się okiennica z wyciętym serduszkiem i w okienko usiądzie Miś Uszatek albo odsłoni się kurtynka Jacka i Agatki, a może zabrzmi wesoła melodyjka zapowiadająca wizytę Bolka i Lolka? Programy dla dzieci były w peerelowskiej telewizji bardzo ważne. Tak ważne, że długo wypominano generałowi Jaruzelskiemu brak Teleranka w niedzielny poranek 13 grudnia pamiętnego roku 1981.
Najstarszą dobranocką był chyba show pacynek „Jacek i Agatka”. Wszyscy próbowaliśmy być aktorami naśladując takie spektakle w domowym zaciszu. Pacynki robiliśmy z piłeczek ping-pongowych malując buzie za pomocą czarnego tuszu kreślarskiego. Do tego dłonie ubrane w ciemne rękawiczki i zabawa gotowa! O ile dobrze pamiętam Jacek i Agatka byli raczej grzecznymi postaciami – jeśli Jacek cokolwiek nabroił to był przywoływany do porządku przez rozsądną Agatkę. Podobny motyw wychowawczy przewijał się w historyjkach gąski Balbinki dyscyplinującej niesfornego kurczaka Ptysia. Propaganda matriarchatu?
Jeśli nawet taki był zamysł głównych wychowawców ludowego państwa to został on zburzony przez pojawienie się urwisów w postaciach Bolka i Lolka. To były przygody i perypetie bez łagodzącej sytuację damskiej ręki. Nawet pojawienie się Toli niewiele pomogło bo dziewczynka nie ustępowała chłopcom w psikusach. W rzeczywistości nastały czasy zacierania się różnic w wyglądzie i zachowaniach chłopców i dziewcząt.
Tak to kreskówki dopasowywały się do otaczającej nas rzeczywistości. A może troszkę ją kształtowały? Bez wątpienia były ważnym elementem naszego życia. Wyrażenia i sytuacje z dobranocek często były cytowane w potocznym języku nie tylko młodzieżowym, postacie były wykorzystywane jako nazwy popularnych artykułów codziennego użytku. Na przykład cała seria kosmetyków „Jacek i Agatka”. Hi, hi, hi… Cała „seria” to zaledwie mydło i pasta do zębów, tyle mieliśmy wtedy kosmetyków!
Aaaaa… Był jeszcze proszek do prania pieluszek „Cypisek”, ale to już bajka importowana z bratniej Czechosłowacji.
Ponieważ postacie Dobranocek były tak ważne to życzymy Bolkowi i Lolkowi kolejnych 50 lat! Może ktoś pomoże pokonać finansowe kłopoty tej zacnej marki polskiego filmu animowanego?
Ach te piękne czasy dzieciństwa i wartościowych bajek! Teraz już takich nie ma, tylko te zachodnie bez treści i przesłania… Ale są jeszcze książki 🙂 Teraz z moimi dzieciakami zamiast wieczorynki czytamy książki. Oczywiście staram się wybierać te polskich autorów albo polskich wydawnictw, chociaż nie zawsze się to udaje. Bardzo lubimy książki o Bolku i Lolku, które są tak samo dobre jak kiedyś film. Bardzo polecam 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo popieram czytanie zamiast okropnych, brutalnych dobranocek. Pozdrawiam czytelniczo i ciepło:))
PolubieniePolubienie