Atrament i stalówka

       A może inkaust oraz gęsie pióro? Niedługo wszystkie te wyrażenia staną się równie archaiczne. Dodam jeszcze słówko kleks, które współczesnym kojarzą się bardziej jako dekoracja i dodatek kulinarny na przykład ze śmietany w zupie niż atrybut ręcznego pisania. A co z kurą, która bazgrze pazurem i z tej przyczyny była bohaterem złośliwych komentarzy o brzydkim pisaniu?

        Ech… Mając na uwadze kłopoty pewnego gracza Milionerów, który miał kłopoty ze zdefiniowaniem słowa „grzęda” – kiepsko to dla drobiu wygląda. Bo teraz dominuje pogląd, że kurczaki biorą się z Biedronki i nie zajmują się drapaniem w ziemi, czyż nie?

        Jak widać co raz lepiej się czuję w roli dinozaura i ładnie wychodzi mi zrzędzenie na nikłą u współczesnej młodzieży świadomość rzeczy, które dla nas były oczywistością i codziennością.

        Czas już chyba zaliczyć słówka: atrament, pióro, kałamarz i kleks do strony Zapomniane Słówka. Może Ogólnokrajowy Dzień Pisania Piórem jest do tego okazją?

        Dla zainteresowanych tematem proponuję klik w poniższy obrazek i przypomnienie mojego wiekopomnego tekstu z dnia 12 lutego 2017 roku

Ponarzekacie razem ze mną? Z okazji Dnia Pisania Piórem pochwalę się, że pismem odręcznym wciąż się posługuję robiąc tygodniową listę zakupów oraz bieżące notatki przypominające o czymś tam. Gardzę notesem w telefonie, a okolicznościowe kartki do ważnych dla mnie osób piszę także ręcznie. Polecam, jako ćwiczenie zapobiegające zapominaniu sztuki pisania.

        Do popisania!

Tradycje ciągle żywe!

Żywe są choć mało kto wspomina ich rodowód. Mam na myśli rozpoczynające się dumnym Polonezem Studniówki. Jest akurat szczyt sezonu na owe bale współczesnych wkraczających w dorosłość młodzieńców (uwaga – jestem trendy w lansowanym obecnie nazewnictwie) oraz młodzieńczynie. Nie będę zrzędzić nad panującym teraz przepychem bo nie po to wszak obalaliśmy socjalizm aby teraz brzydzić się bogactwem części społeczeństwa. Niech młodziankowie mają marmurowe posadzki i brylanty w uszach, makijaże oraz limuzyny. Zastanawiam się jednak co współcześnie tak hucznie świętowane jest na Studniówce?

Wkraczanie w dorosłość? Oj, młodsze od maturzystów nastolatki już korzystają z jej atrybutów wędrując weekendowo po nocnych lokalach, spędzając wakacje w parach, budując internetowe biznesy, zarządzając kontami mediów społecznościowych, itp…

Egzamin maturalny? A jakież to teraz ma znaczenie skoro nie koniecznie stanowi przepustkę do tak zwanego lepszego życia a część młodzieży dobrowolnie rezygnuje z tego egzaminu nie tracąc świadectwa ukończenia szkoły średniej? Jest jedynie wymaganym dokumentem do dalszego kształcenia, które także nie jest obecnie jedyną ścieżką prowadzącą do życiowego sukcesu. I już rzadko nazywany jest  Egzaminem Dojrzałości.

Możliwość uwolnienia się z ram szkolnego regulaminu? Ach, palenie papierosów już dawno niemodne choć nadal popularne, a alkoholowy Pierwszy Raz często doświadczany jest o wiele wcześniej.

Noooo… Chyba że świętujemy osiągnięcie pełni praw i obowiązków obywatelskich w tym, prawa wyborczego. Choć to raczej okazja do fetowania z okazji „osiemnastek”, też zresztą obyczajem z okresu PRL, o ile się nie mylę. Tę intencję stanowczo popieram i nawet zatańczę archaicznego poloneza ku czci!

A więc może jednak kultywujemy po prostu tradycję wywodzącą się z jakże często pogardzanego, słusznie minionego ustroju? Studniówki  narodziły się  w czasie Polski Ludowej w miejsce przedwojennych Bali Maturalnych.

 A po co organizowano Studniówki? Może po to, aby podnieść rangę kształcenia jednocześnie zaznaczając odrębność od przedwojennej epoki gdy młodzież balowała dopiero po maturze? Zaznaczyć, że przekroczenie progu Matury rzeczywiście stanowi duży krok do awansu społecznego? Choć i tu czasem wystarczała rekomendacja właściwego organu partyjnego, ale jednak tworzenie warstwy inteligencji było istotnym kierunkiem działania ludowego państwa.

A dumne kroki Poloneza cechujące studniówkowe bale? Może nawiązywano do narodowych tradycji nadając delikatny wydźwięk patriotyczny co w kontekście często narzucanych „rosyjskości” nie było bez znaczenia? Faktem jest, że Polonez, przez wszystkie lata nie stracił na atrakcyjności i współczesne, wystrojone do granic możliwości pary maturzystów nadal z ochotą kroczą w takt tej melodii? Jest to chyba jedyny element wspólny dla Studniówek dawniej i dziś.

Taaa…Dam! Raz dwa trzy, ukłon, raz dwa trzy…