Niezwykła kariera Dyni

       Była sobie…
Dynia  cucurbita pepo.

                  100_2268 - Kopia

Od zawsze obecna w przydomowych ogródkach. Rosła spokojnie w kąciku ogródka, często gdzieś pod płotem.. Uprawiano ją dla zabawy i ozdoby. Mało kto doceniał walory smakowe tego warzywa. Owszem, występowała czasem w telewizji jako ciekawostka przyrodnicza , ale tylko wtedy gdy osiągnęła jakieś niezwykle duże rozmiary.Wtedy prezentował ją Pan Wicherek z okazji Prognozy Pogody. Czasem……   robiono z niej konfitury lub marynowano w occie…

 Już w zamierzchłych , peerelowskich,czasach ,znana była jako straszydło w postaci takiej jak dzisiejsza – Halloweenowa. Zagrała epizod w ulubionej książce mojego dzieciństwa / Hanna Ożogowska „Dziewczyna i chłopak czyli heca na 14 fajerek”/…  ale na tym koniec.

Długie, długie lata tkwiła znów na obrzeżach ogródków….

Aż tu nagle……

 na fali przemian ustrojowych, wraz z nowinkami obyczajowymi zza oceanu…… wypłynęła się w nowej roli. W roli gwiazdy i hitu sezonu późno-jesiennego.

Im bliżej importowanego Halloween – tym więcej dyniowych głów. Są wszędzie : na wystawach sklepowych, w barach i kawiarniach a już obowiązkowo w piwiarniach i Pubach.

Wydrążone głowy, wyrzeźbione i podświetlone świeczkami… Powstała nawet nowa dziedzina sztuki :”rzeźby w warzywach” . 

 Ta sztuka nazywa się z angielska / jak zresztą wszystkie nowinki/ „currbing” lub coś w tym rodzaju…..Nazwa kojarzy się z nazwą łacińską dyni, więc gra ona tu pierwszoplanową rolę bez wątpienia.

100_2276Mamy więc Dynię jako prawdziwego benificjenta przemian ustrojowych !   

Gratulujemy Dyni !!!!

Patrzy na to z zazdrością „dawna królowa jesieni” – chryzantema.

Niegdyś to ona była numer jeden w dniach Święta Zmarłych. Hektary cmentarzy pokrytych szczelnie wielkimi jak kapusta kwiatami ! Ilość i rozmiar chryzantem obok prezentacji zimowych futer lub choćby nowych zimowych palt były wyznacznikiem zamożności w szarych czasach.

Nie ma już takich chryzantem. Rozpleniły się jej kuzynki, drobne i siedzące gromadkami w donicach…Ale i one już przegrywają z konkurencją jakimi są nowomodne kolorowe wrzosy oraz papierowo-szmaciane podróbki / podobno z Chin, o zgrozo !/

O tak, chryzantema ma powody do zmartwień . Słupki popularności spadają !!!!!

Nie ma już futer i zimowej mody bo….. mamy ocieplenie !!!!

 

Spada zainteresowanie odwiedzaniem cmentarzy w dniu 1 Listopada. Zauważam , że w ostatnich latach, na cmentarnych alejkach jest luźniej…Wokół grobów nie stają już rozgadane gromady rodzin. Owszem, groby pięknie dekorowane, bardzo oświetlone ale ludzi obok jakby mniej….

A przecież mamy coraz więcej samochodów…i tylko czasu i serca mniej ????     

19 myśli na temat “Niezwykła kariera Dyni

  1. rzeczywiście dynia robi niesamowitą karierę.Nie tylko Haloween mamy zapożyczone, inne święta równieź. A chryzantemy – mnie się jednoznacznie kojarzą ze świetem zmarłych zwłaszcza białe, ale już złociste mogę kupić do domu.

    Polubienie

  2. Dynię jako element dekoracyjny akceptuję w pełni – bardzo jest ładna i świetnie komponuje się z jesiennymi dodatkami. Natomiast Halloween nie zaakceptuję nigdy i myślę,że nigdy nie zagości tak na dobre u nas. Choć, kto wie, może się mylę ?????

    Polubienie

  3. Dynię wspominam przez pryzmat marynaty, Bet, ale też jako wspomnienie raz tylko w życiu jedzonej dyniowej zupy. Faktem jest, że po wydobyciu na zewnątrz wnętrzności, dynia może z powodzeniem przypominać łby jajogłowych, co też czyni z ochotą i ku uciesze gawiedzi.Zecydowanie nie popieram tego święta obcego naszej kulturze, w którym dynia jest bohaterką. Znacznie bliżej mi do Dziadów, tych przez Mickiewicza unieśmiertelnionych, głoszących ponadczasową prawdę o człowieku i jego ułomnościach.Z przykrością obserwuję, że nasze religijno-państwowo-narodowe święta stopniowo nabierają komercyjnego blichtru, choć na szczęście, nie każdy temu ulega,pozdrawiam

    Polubienie

  4. Na szczęście, na szczęście…też się cieszę,że mimo propagowania Halloween przez niektóre media jednak się to nie bardzo chce „przeflansować” na nasz grunt. Polacy trzymają się mocno….chciałoby się powiedzieć…I dobrze. A dynia niech sobie rośnie wielka i piękna !

    Polubienie

  5. Doskonale pamiętam dynię w postaci zupy, której bardzo nie lubiłam. Na zupę dyniową czekałam jednak, bo zostawały ziarnka, które suszyło się na pergaminie na piecach. Szybsze suszenie odbywało się na blaszkach do pieczenia, w dochówce kuchni węglowej .Przez jakiś czas panowała moda na małe – dekoracyjne dynie. To były Panny Dynie Kredensowe. Służyły za dekorację, cieszyły oko. Przy okazji tego wpisu zauważyłam, że system podkreśla na czerwono słowo „dochówka”. Nie ma już w słowniku dochówki?

    Polubienie

  6. A gdzie takie słowo znalazłaś ???? Nie znam takiego słowa …….Pestki z dyni są niezwykle zdrowe i polecane. Widać z tego,że przed Dynią jeszcze wielka przyszłość !

    Polubienie

  7. U nas dochówką się nazywało schowek w kuchni węglowej, albo w piecu kaflowym. „Dochodził” tam ryż i kasza, a także obiad się tam chowało dla spóźnialskich, żeby był ciepły. Przy odpowiednim ustawieniu szybrów – tak, by ogień otaczał dochówkę, służyła ona jako piekarnik.

    Polubienie

  8. Wszystko jasne. Nigdy nie miałam takiego pieca więc nie wiem jak to jest. To ładne słowo, takie logiczne od „dochować, przechować”….Jeszcze jedna rzecz ocalona od zapomnienia !

    Polubienie

  9. Tak sobie myślę, że może to być ramka „uniwersalna”, wtedy definicje słów sama podajesz, albo ramka „linki”, wtedy odsyłasz do jakiejś encyklopedii, czy innego miejsca w internecie objaśniającego, co znaczy to nieużywane już dziś słowo lub czego nazwą było – czegoś dziś zapomnianego. Albo może to być notka stale zalinkowana w widocznym miejscu, w komentarzach której czytelnicy może zechcą słówka dopisywać, a Ty być przenosiła je „na wierzch”. Takie tylko pomysły mi przyszły do głowy.

    Polubienie

  10. Witaj BetNapisałaś bardzo fajny, ciepły i ciekawy wpis, bardzo mi się podoba. Co do dyni: nasze mamy i babcie robiły ją na kika sposobów, my już raczej kupujemy przetwory. Pamietam zupę mleczną z dyni (jako dziecku mi nie smakowała, bo była okropnie mdła). Za PRL popularne były pestki z dyni, a ja jeszcze niedawno kupowałem dynię marynowaną w małych słoiczkach firmy Rolnik (jak jest twarda i pomarańczowa smakuje wybornie) zbierałem ją też se sobą na zagraniczne delegacje.A teraz? W piątek córka zaprosiła koleżanki i biegały po bloku w ramach Halloween. Robiła to chyba po raz drugi (o ile dobrze pamiętam w ubiegłym roku też była taka akcja) Tym razem córka kupiła na bazarku jakąś lekko uszkodzoną dynię i też ją wyrzeźbiła. W sobotę byłem na dłuższym spacerze z psem i poszedłem pod Cmetrarz Bródnowski. Tam jest prawdziwy „zaduszny” festiwal: Setki straganów, zniczy, lampek kwiatów, bary, oczywiście pańska skórka itp. Na jednym ze straganów widziałem kilka wydrążonych dyń. Jedna zamiast zębów miała napis „Legia”.pozdrawiam z WarszawyP.S. ze zdumieniem skonstaowaliśmy z kolegami, że w październiku rośnie sprzedaż nowych samochodów i ma to chyba związek ze Świetem Zmarłych, bo mozna przed dawno nie widzianą rodziną pochwalić się nową furą taką np. jak wczoraj opisałem.

    Polubienie

  11. No proszę ! A ja się cieszyłam,że Halloween sie nie przyjęło !!!! W moim otoczenie jeszcze tego zwyczaju amerykańskiego nie ma – no, ale tu Galicja………inne tradycje .Co do chwalenia się – to masz rację. ! Listopada to był obowiązek chwalenia się nowymi zimowymi okryciami…wręcz „wypadało” miec na tą okazję coś nowego Smacznych przetworów dyniowych życzę !

    Polubienie

  12. Witaj Bet, powiem jednak, że mnie ta kariera dyni nie za bardzo cieszy. Dynia jest dobra w occie, a nie strasząca jak upiór.

    Polubienie

  13. Cha,cha… „ocet i upiór” – te słowa dość dobrze się komponują. Dla mnie zawsze lepsza jest dynia jako straszydło w miejsce zabawek-szkieletów.Takie się już pokazują jako gadżety na Halloween.Dynia sama w sobie jest ładna – nie musi straszyć.To będzie taki kompromis, OK ?

    Polubienie

Dodaj komentarz