Punktualne kasztany

        Zakwitły! Jak każdego roku na Maturę ! Zegar biologiczny jest niezawodny i bez względu na aurę zawsze punktualny. Dzielne drzewa wbrew inwazji Szrotówka Kasztanowiaczka, resztką sił kontynuują tradycję. Kochane kasztany!

 kasztan_kwiat_gif
        Matura dawniej zwana Egzaminem Dojrzałości. Takim też go pamiętam. Atmosferę podniosłości Tego Egzaminu budowano miesiącami. Już wrześniowe rozpoczęcie szkoły zapowiadało niezwykły finał majowy. Maturzystów wyróżniano przyznając w miarę upływu roku szkolnego kolejne przywileje:

 a to, pozwolenie na dłuższe  męskie fryzury – ponad obowiązujące ileś tam cm…

a to, spodnie i białe bluzki dla dziewcząt – zamiast granatowych fartuszków.

a to, pobłażanie na brak szkolnej tarczy na rękawie… itp.

a to, możliwość noszenia dżinsów /o zgrozo!/ płci obojga!

        Po ostatniej, marcowej szkolnej wycieczce będącej odpowiedzią na lakoniczne stwierdzenie Dyra: „ coś mi blado wyglądacie…”  zaczęło się na dobre ostre wkuwanie.

        Marcowa Wycieczka do Zakopanego była prezentem od pewnego Zakładu Pracy opiekującego się naszym LO. Taki był zwyczaj, że większe Zakłady Pracy patronowały wybranym szkołom na każdym poziomie edukacji. Sponsorowały wyjazdy uczniowskie, łożyły na dożywianie w formie  dostarczania kanapek i herbaty na tzw. „dużej przerwie”. Uczniowie w rewanżu pomagali w porządkowaniu terenu, zapraszali na okolicznościowe Akademie itp. Tak działał system „sponsoringu” za Peerelu.

        Ale czas powrócić do książek. Wiosna wybucha zielenią, na ławkach w parku siedzą /na siedzisku, nie na oparciu!/ grupki młodzieży rozprawiającej o Mickiewiczu, sinusach, wykresach i biologii pantofelka. Paradujemy z opasłymi księgami, koniecznie „pod pachą” – tak aby było widać co obecnie studiujemy. Taki był przedmaturalny szpan. Wtedy to pomagały kwitnące kasztany. Widok białych kwiatów budził nadzieję i dawał ukojenie zaczerwienionym z wysiłku oczom. Wiedza wprost parowała z naszych głów. Nocą, w snach, pojawiała się cała plątanina zapamiętanych wzorów i regułek. Kwitła produkcja przemyślnych „ściągawek” ukrywanych potem pod podwiązkami i krawatami.

        „Jak trwoga to do Boga” – w wieczór poprzedzający Maturę w Kościele Mariackim uroczysta Msza św dla nas. Szli wszyscy, niekoniecznie jednak z powodu wiary, ale z powodu niesamowitej „giełdy tematów” odbywającej się wokół Kościoła. Wymiana sensacyjnych wieści „co będzie” : Mickiewicz czy Słowacki ? „Dziady” czy może  „Chłopi” … Długo jeszcze w noc, posiadacze nielicznych telefonów prowadzili akcje uświadamiania nawzajem, wysyłali „kurierów” i knuli sposoby samopomocy maturalnej.

        Maturalne „pewniaki” prawie nigdy się jednak nie sprawdzały.

        Aż nadszedł ten dzień. Tramwaj pełen wyelegantowanych biało- granatowych, przejętych ale dumnych nastolatków. Duma – to uczucie dominowało, o stresie nikt nie myślał. Pierwszy raz w życiu potrzebne jest okazanie Dowodu Osobistego. Zasiadamy przy stolikach udekorowanych butelką oranżady i osobistą maskotką „na szczęście”.

        Język polski – tematy zapisane kredą na tablicy. Trzy do wyboru. Jeden z kategorii tzw „wolnych”. Tu najważniejsze były przemyślenia własne piszącego. To był temat dla ambitnych. Ale dawał możliwość pokazania Dojrzałości myślenia oraz interpretacji faktów. Kilka godzin pisania obszernego tekstu. Na brudno i na czysto. Niektóre , najlepsze  prace maturalne były publikowane w prasie.

        Matematyka – liczył się niekoniecznie dobry wynik. Doceniano też własne próby nowatorskich obliczeń, tok myślenia logicznego, niekonwencjonalne próby prowadzenia dowodów.

        Punkt kulminacyjny egzaminu to wniesienie kanapek przygotowanych  przez zestresowane Mamusie z Komitetu Rodzicielskiego. Kanapki były z szynką! Ten specjał także podkreślał doniosłość chwili. Ważniejsze jednak były ukryte pod szynką „ściągi” !

        Zadania  wyniesione z Sali przez ucznia udającego się do toalety, tamże, jakimś sprytnym sposobem odbierane przez wynajętych na tę okoliczność studentów. Szybko rozwiązane i ręcznie przepisane w stosownej ilości egzemplarzy transportowano w kanapkach.

        Proste i genialne. Niestety, z biegiem lat eliminowano kolejno wszystkie możliwości podpowiedzi. Kanapki na stół przed otwarciem tematów. Odwiedziny toalety w towarzystwie Nauczyciela, dokładne sprawdzanie terenu szkoły i brak możliwości kontaktu z otoczeniem.

        Ach te belfry ! Wszystko potrafią zepsuć ! Ale oceniając nasze prace kierowali się nie tylko zawartą w nich wiedzą ale i własną wiedzą o uczniu. To byli przecież NASI NAUCZYCIELE !

…”Profesorze, pókiś jeszcze pośród nas, Profesorze, zapytaj jeszcze raz…tą piosenką cię żegnamy Profesorze…nasze myśli będą zawsze z Tobą szły…”
tak ciepło śpiewały po Maturze Filipinki

        Matura nobilitowała. Dawała autentyczne poczucie dojrzałości, zamknięcia pewnego etapu w życiu. Dawała legitymację do kręgu tzw inteligencji. Była przepustką do dalszego kształcenia.

        Matura jest nadal. Bardzo zmieniona. Postawiono na anonimowość i obiektywizm w ocenie. Stąd precyzyjna procedura kodowania , ocena dokonywana losowo w wielu miejscach kraju, wyniki podawane tajnie tylko do wiadomości zdających. Procedury te są uzasadnione tylko częściowo gdyż większość ocen to kwestia przyłożenia odpowiedniego klucza do testu. Jest test i klucz – nie ma człowieka.

        Takie czasy…

60 myśli na temat “Punktualne kasztany

  1. Klik dobry:)Pewnie zbyt dosłownie, albo bez zrozumienia wzięto powiedzenie „ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz”… i… mierzą wiedzę kluczem hi, hi…U mnie też kasztany kwitną. Te są niezawodne. A młodzież widziałam biało- granatową, jak za dawnych lat.

    Polubienie

  2. Świetnie zauważyłaś powiązanie klucza ze szkolnym porzekadłem. Tak, obecni maturzyści też piszą na galowo choć zdarzają się już luzackie wyjątki.Ale dla tych, jak ich nazwano „testolatków” to już kolejny egzamin,po zaliczeniu testu kończącego podstawówkę i gimnazjum więc i emocje raczej mniejsze.

    Polubienie

  3. Największe emocje chyba mają „po”, gdyż na wyniki trzeba czekać do końca czerwca. Według mnie to straszne katowanie maturzystów!!! Nie powinno tak być!!! Góra tydzień – dwa i wyniki.

    Polubienie

  4. Tak, nawet do początków lipca… no i żaden Nauczyciel nie wie jakie wyniki mają „jego” uczniowie. Potem, potem.. szkoła dostaje analizę ogólną w procentach i wskaźnikach. Uczniowie są jednak na tyle fajni, że dzielą się swoją radością i sami ujawniają wyniki.

    Polubienie

  5. Witaj Bet. Aż się łezka kręci w oku. Tak było. Chociaż dla mnie jeszcze cieplej zapisały się kasztany w klasach przedmaturalnych, jako okres kiedy nauczyciele organizowali nam dużo imprez poza szkołą, przeważnie wycieczki, albo zajęcia w terenie (kino, teatr) gdzie można było porozrabiać, albo po prostu iść na wagary. Rok po maturze wróciłem do szkoły w charakterze „murzyna (gdzie indziej kolarz)”, już wyjaśniam: to ten student schowany gdzieś w zakamarkach szkoły, który rozwiązywał matematykę.

    Polubienie

  6. Nie płacz anzaiku, co przeżyliśmy to nasze. Nie ma co narzekać, że teraz jest inaczej – świat się zmienia.Gratuluję pozycji „Murzyna” już rok po maturze ! Musiałeś być cholernie dobry z matmy .Z wycieczkami tez masz rację. Klasy młodsze wyjeżdżały w tym czasie na wycieczki. Cudowne, kilkudniowe wycieczki.Po to aby w szkole spokój był na Maturę. Dziś w tych dniach ogłasza się po prostu dni wolne od zajęć dydaktycznych. O wycieczce nawet nikt nie wspomina.

    Polubienie

  7. Masz rację Bet. Były i plusy. Po maturze byliśmy w cenie na rynku pracy, można było brać i przebierać. Gorzej było z dostaniem się na studia. Czyli coś za coś, bo teraz jest dokładnie odwrotnie. No i nadal nauka w szkole dawniej i dzisiaj nie ma żadnego przełożenia na potrzeby rynku pracy.A z matmy nie byłem aż tak dobry, bo było nas trzech Murzynów, każdy się w czymś specjalizował.

    Polubienie

  8. No! Te kasztany! Gdzie ich w tym roku szukać? Ledwie kilka kwiatków na bzach się rozwinęło. Późno i nie tradycyjnie.Pozdrawiam!

    Polubienie

  9. JKK , jak to gdzie kasztany ??? U nas są! Kwitną pełną parą ! Bez zresztą też. Tez punktualnie na Stanisława. Reasumując: w przyrodzie wszystko gra.

    Polubienie

  10. anzai, na studia dostawał się każdy kto zdał egzamin. Za wyjątkiem chyba tylko medycyny i szkół artystycznych. Tu potrzebne były też „plecy”…Pracą była, obowiązywał nawet „nakaz pracy”. Ja pracę znalazłam w ciągu 1 dnia, nawet bez pomocy Pełnomocnika d/s zatrudnienia.

    Polubienie

  11. Bet, chyba prowokujesz, albo faktycznie Kraków był silny tylko UJ-otem. Na wielu atrakcyjnych kier. technicznych obowiązywał egzamin konkursowy. Ja zdawałem na Wydz. Elektroniki w W-wie, i pomimo uzyskania bardzo dobrych wyników (mat. 5, fiz. 5, rosyjski 4+) nie zostałem przyjęty. Uczelnia proponowała jakiś rok zerowy w Gdańsku, lub Wrocławiu (tylko tam był ten kierunek, ale tam też był natłok, i nie było gwarancji) i przyjęcie w ciagu 2-3 lat, o ile nie pojawią się kandydaci z większą ilością punktów. U „mnie” było 7 kand. na jedno miejsce, ale koledzy mieli jeszcze lepszą konkurencję, bo na psychologii było 11, a na filmówce 32 osoby na jedno miejsce! Pamiętam, że na Wydz. Budowlanym było tylko 0,6 kandydata, ale kto wtedy chciał być „Maliniakiem”, no chyba, że od razu „Karwowskim”.

    Polubienie

  12. Magda Umer śpiewała: Już kwitną kasztanyi pachnie już wiosną,pamiętaj kochany,by zawsze radosną…by zawsze pogodnąna wiosnę mieć minęi wiosnę polubićjak piękną dziewczynę…Do tego mieć jeszczepachnące jaśminy,konwalie i bzy,by radosne wiosennesny sobie śnić…Nic tylko iść tą drogą. Pozdrawiam

    Polubienie

  13. Witaj Bet. W tym roku maturę zdaje właśnie mój kuzyn a za dwa lata będzie męczyć się moja siostra. Obecna matura jest jakaś dziwna. Temat pisemny z lektury podparty jest odpowiednimi akapitami w arkuszu aby aby zdajacemu ułatwić i aby mógł mniej wkuwać Czyli taka kawa na ławę. Moja matura (2002) bardziej przypominała jeszcze Twoja czy moich rodziców (1972 i 1976). Aby coś napisać trzeba było posiadać dokładna wiedzę w temacie. I to był prawdziwy Egzamin Dojrzałości. A dziś to jakaś podróbka. Pozdrawiam

    Polubienie

  14. anzai, różnie to było. Byliśmy w „wyżu”. Konkurencja była spora – patrzę na to inaczej bo interesował mnie mniej oblegany kierunek i bez problemu mnie przyjęli. Ale masz rację, w wielu przypadkach potrzebna była protekcja.

    Polubienie

  15. Och… Antoni, jakie to romantyczne….zauważ, że w piosenkach z tamtych lat występują rodzime gatunki: bzy, niezapominajki, groszek i róże. Nikt nie śpiewał o magnoliach, różanecznikach i surfiniach.

    Polubienie

  16. KOlekcjonerze, może nie „podróbka” ale taki bezduszny test. Taki jest niestety system na całym świecie i trudno ale Egzaminem Dojrzałości bym tego nie nazwała. To jest Egzamin umiejętności poruszania się w świecie skrótów i haseł.Całe Liceum uczy zdawania testu zamiast kształtowania wiedzy ogólnej. Świat zmierza w tym kierunku i musimy się dostosować.

    Polubienie

  17. Przeczytałam te maturalne wspomnienia i wzięło mnie. Wypisz wymaluj moja matura. Kasztany, wkuwanie i poczucie tej upragnionej dorosłości.Teraz z perspektywy lat wspominam to z rozrzewnieniem.Później nadszedł czas matury dla moich synów i znów emocje. Pozdrawiam serdecznie Bet.

    Polubienie

  18. Właśnie o te wspomnienia chodziło, droga Hanno ! Miło, że Cię wzięło….hi,hi….Pozdrawiam serdecznie !

    Polubienie

  19. Droga Bet! miło,że wracasz do wspomnień,matury,kasztanów,a tym samym przypomniałaś naszą młodość.Pomimo,że nasze dyplomy nieco zmieniły kolor … zawsze wracamy wspmnieniami do ław szkolnych,profesorów,kolegów no i tych cudownych kwitnących kasztanów.Dla mnie gdy zaczynają kwitnąć wraca młodość i miłość,to jest piekne ! A najpiekniejsze wspomnienia,gdy mogłam chodzić po parku z wnusią i zbierać te lśniące brązowiutkie o wielu kształtach owoce,a póżniej robiłysmy cały ogród Zoo!Lata uciekaja, wnusia już inne zainteresowania, a ja nadal chodze po parku i zbieram kasztany dla swoich jesiennych kompozycji…Moc majowych pozdrowien i wspomnien życzę !!!!!

    Polubienie

  20. Alicjo, motywem tej notki były wypowiedzi tegorocznych maturzystów, wyczytane w net, na młodzieżowych blogach. Były takie…lekceważące, bagatelizujące i takie bezduszne. Przypomniałam sobie moje przeżycia z tego okresu i zadumałam się nad różnicą pokoleń….Cóż, każde pokolenie tak ma – taką mentalną przepaść.

    Polubienie

  21. Wiem Bet,że nasze pokolenie to inny szacunek do nauczycieli,profesorów,a dzisiajsza młodzież, no cóż to juz kolejne pokolenie,brak tradycji, a i nie kazdy maturzysta zna nasz Hymn Narodowy (skoro politycy nie znają), nie mówiąc już o szacunku do swoich wykładowców……)))))widocznie co pokolenie to gorsze aby nie powiedzieć gł….e !

    Polubienie

  22. Alicjo… przypominasz sobie, że o nas też tak mówili nasi rodzice i dziadkowie ???? Podobnie krytykowali, że nie mamy ideałów, słuchamy głośnej muzyki itp….każdy musi przez to przejść.Następne pokolenie już wcale nie będzie potrzebowało nauczycieli bo wszystko będzie w komputerze. Jeden „klik” i…. wszystko już wiedzą. To po co im się uczyć ?

    Polubienie

  23. Przed chwilka wiadomości podały, że w Niemczech zawaliło sie łózko piętrowe, 12 polaków zostało rannych – wszyscy mieli maturę :-).Pozdrawiam

    Polubienie

  24. Aaaa… niech cię ! Piotrze ! Ale sobie zażartowałeś. Pamiętasz piosenkę: „ach Piotr, ach Piotr, straszny z ciebie łotr…” – no i co teraz ?

    Polubienie

  25. …………………………….no to koniec żartów, Wy, wy, wy, wy wy……………….wykształciuchy. Nie chciałem pisac gdyby nie, nie, nie, nie, nie, /przepraszam – mam czkawke/ nieodpowiedzialna odpowiedź Bet !!!!. Wy, wy , wy , wy wykształciuchy łaziliscie do szkoły a ja ……………………………………. napisałbym gdyby blog był czynny wyłącznie miedzy 23.oo a 6.oo. Wy zgłebialiscie tajemnice np. chemi nieorganicznej i wegla /wielki mi węgiel – miałem w piwnicy/ oraz jakies tam zasady wulgarnego, trójkątnego i porabanego faceta którego wymienie tylko końcowke nazwiska bo mi wstyd tzn. Gorasa. I co Wam to dało ?. Siedzicie przy kompach i wspominacie. Wiecie ile straciliście na głupią naukę ?, np. taki geniusz sp. Gosiewski studiował prawo 7 lat ?!, a taki Elektryk przewrócil to co wydawało się nie do upupienia.Pozdrawiam wy, wy, wy, wy, wy, /znowu mnie czkawka złapala/ps. miałem potem co nadganiać.

    Polubienie

  26. ………alem wszystkich pogonił. Od wczoraj żadnego dyskutanta. No to Bet – do roboty i zapodaj następny temat !!!!!!Pozdrawiam.ps. a może nie powinienem straszyć Twoich dyskutowiczów ???. /hihihihi/.

    Polubienie

  27. Nie Piotrze, nie pogoniłeś… wiosna, ludziska spacerują, działkują, majówkują… taki czas nie sprzyja blogom. Cierpliwości, cierpliwości… nowy temacik już kiełkuje…

    Polubienie

  28. Do wszystkich Panów!!!,kazdy powinien miec w kieszeni swoich spodni jednego takiego kasztanka,podobno działa na wasza „męskość”,zamiast trzymać rączke w kieszeni i szukac w odpowiednim wieku,nie wiadomo czego…..))),kasztanek poprawi i wzmocni Wasze EGO…..Panowie zbierajcie piekne kasztany na jesieni i wtedy rączki do kieszeni…..))))

    Polubienie

  29. Acha,jeszcze jedno,wiem co piszę zawsze w każdej kieszeni moj mąz ma taki kasztanek i ,jest cudownie ….,to działa !!!! Och,jakie działanie ma nasza natura…….))),warto spróbować!!!!!Pozdrawiam wszystkich kochających kasztany…….)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    Polubienie

  30. Alicjo, dziękuję w imieniu wszystkich kasztanów oraz ich miłośników ! Teraz jednak moje serce przesunęło się w kierunku bzów, które tak wspaniale pachną !

    Polubienie

  31. Alicjo !!!!! A jeśli ten blog czytają też nieletnie dzieci ???? Ha….?????!Oczywiście to był żart – Panowie niech się uczą i stosują .Hi,hi….

    Polubienie

  32. @Alicjo – oszustko !!!. Nosiłem 24h kieszenie pełne kasztanów i ………..nic. Przyznaj się o co chodzi, co robicie z tymi kasztanami.może napisz po 23.oo i dość oględnie bo mam słabe serce :-/.Pozdrawiamps. okazuje się że człowiek całe zycie się uczy a i tak głupiutki umiera.

    Polubienie

  33. Nooo… chyba muszę Was pilnować Piotrze z Alicją – jeszcze mi bloga zamkną za niestosowne treści…. och, jak dzieci ! Hi,hi…

    Polubienie

  34. ……nie wtrącaj sie – my tu rozmawiamy o powaznych sprawach !!!!!!!!!!!!!!!!!!!.ps.Moja zona to to tez Alicja – też ziółko !!!!! /a BET to od Beaty ?/.

    Polubienie

  35. Witaj Piotrze!,ha,ha,ha…..ale się uśmiałam!.Jeżeli masz słabe serducho to musze Cię oszczędać,bo nie chcę mieć na sumieniu miłego Pana. Nie wiem czy wiesz,że od 4 lat nasze piękne kasztanowce zaatakował taki mały motylek Szrotówek kasztanowcowiczek,szczególnie upodobał sobie te drzewa rosnące w nasłonecznionych miejscach,najmniej te ukryte w cieniu.Widocznie Ty zbierałeś te zaatakowane przez tego Szrotówka, a ja te dorodne i zdrowe……:))))) Ale jesteś zachłanny od razu napchałeś całe kieszenie,a wystarczył by jeden kasztanek.. hi,hi,hi.))))Najważniejsze jest jednak zdrowe serducho,czego Ci życzę.Męża też oszczędzam,bo przeszedł już zawał.Serdecznie pozdrawiam !!!!!!!

    Polubienie

  36. Kochana!, jakie niestosowne,jakie zamkną,to są bardzo poważne sprawy samo życie.Nic Ci nie zamkną nie ma takiej opcji,zobacz ilu masz wiernych czytelników, staniemy za Toba jak” jeden mąż”Moja wnusia jak jeszcze chodziła do przedszkola,zawsze mi powtarzała babciu „nie bój żaby” Cieplutko pozdrawiam i kochana „nie bój żaby”

    Polubienie

  37. Pardon – Alicjo. Gdybym wiedział że Twój mąż miał zawał to nie dworowałbym sobie w tym temacie.Bet – jak tam kiełki, podlewasz ????. Kiedy zakiełkuje ?.Pozdro z Opo

    Polubienie

  38. Miło się bawicie, grzeczne dzieci… Kiełkownik już prawie gotowy…. Miłego wieczorku dla Was !

    Polubienie

  39. Oj! Piotrze nie przepraszaj,przecież się nia obraziłam,trzeba sie czasami posmiać,ja żarty mam podobno „wpisane’ w genach…,raz jestem Alicja z Krainy Czarów,innym razem Alicją z” Piekła Rodem”,które zawsze dodaje,gdy ktos mi mówi „Alicja z krainy czarów” wtedy dodaje nie,ja to ta z piekła……))))Lubię żarty i ludzi z poczuciem humoru,pomimo swoich latek mam kontakt z młodymi ludżmi,czuje się wtedy jak nastolatka….))). Kiedy tylko możemy śmiejmy się i żartujmu,bo łez dostarcza nam aż nadto samo życie.P.S Moc pozdrowien dla małżonki, mojej imienniczki i oczywiście poczucia humorku!!!! Coś czuje,że w nasze imieninki zaszalejemy….))))

    Polubienie

  40. Kochana Bet,jeżeli nie życzysz sobie na Twoim blogu takich „głupawych’ żartów…,to bardzo przepraszam,obiecuje,że od tej chwili bedę już poważna.

    Polubienie

  41. Ależ nic podobnego Alicjo ! Żartujcie, żartujcie jak najwięcej ! Też się śmieję razem z Wami. Wesołego wieczorku Alicjo ! Zaraz sprawdzę w kalendarzu kiedy są imieniny Alicji… Miałam przyjaciółkę Alinę – 16 06 ale Alicji nie znałam żadnej…

    Polubienie

  42. No to kamień spadł mi z serca!!!!,że możemy się pośmiać,za Twoim przyzwoleniem…..:))),przecież całe nasze życie to śmiech i łzy tak jest od urodzenia aż do śmierci.Więc cieszmy się,każdym dniem,usmiechajmy i bądzmy serdeczni .Nigdy długo nie noszę urazy do innych(choć czasami puszczę odpowiednia” wiązankę”) to tak dla ulżenia…..))).Życze Ci Bet,dobrej ,spokojnej z kolorowymi snami nocki!!!!!

    Polubienie

  43. Pomarzyć dobra rzecz,a nuż coś się zdarzy…. i kasztanki zadziałają….)))) Pa,pa,buziaczek na dobranoc przesyłam .

    Polubienie

  44. Tak matura – to dawniej dla ucznia ogromny stres i po wyjściu z auli – odlot zadowolenia i dumy. A także myśl – nie taki diabeł – jak go malują. Drugi dzień z matematyki egz.pisemny u był bardziej przyswajalny, niż ten z dnia pierwszego. I prawdę powiedziawszy – w takim dniu – i aleja kasztanów biało kwitnacych nie pomagały tegoż ranka.Dziś – umiejętnośc właściwego odczytu testu – daje fory .I słusznie zauważyłaś i alElla – ten klucz – jest kluczem do sukcesu. Pozdrawiam serdecznie i oczywiście majowo.Dzieki – za wywołanie kadru z tych wielkopomnych chwil.***))))).

    Polubienie

  45. ………jeszcze co do do kasztanka. Znalazłem malutkiego i go gdzieś na noc „skitrałem”. ……………..WIESZ JAKIE MIAŁEM SNY !!!!!!…………. Obudziłem się nastawiony pozytywnie do świata. Kocham wszystkich, wszystko i to za nic. Życie jest cacy – niech zyja kasztany.

    Polubienie

  46. … i klej z mączki kasztanowej! Niech żyjąąąąąąąąąąąąąąąąąą!!!PS. Pamiętacie taki klej? Robili nam rodzice. Był bardzo dobry i nietoksyczny.

    Polubienie

  47. alEllu , Piotr i Alicja używają kasztanów do całkiem innej działalności…hi,hi… co tam klej !A poważnie, to nie znam takiej receptury na klej z kasztanów…

    Polubienie

  48. A nie mówiłam,Piotrze.!!!))).czasami warto posłuchać „podstarzałej” małolaty…,kasztany mają poobno zbawienną moc,nawet sny potrafią być kolorowe….))))Obyś miał jak najwięcej kolorowych,cudownych snów związanych z tym magicznym KASZTANEM….))))

    Polubienie

  49. Kocham wszystkich z odrobią „pieprzu ” i ” chili”…..))),czyli troszkę „popieprzonych” z PRL-u,jak nas nazywają te „ka -„czyste”….))))

    Polubienie

  50. Oooooo… nie wiedziałam, że jestem popieprzona ! Ale fajnie tak…cieszę się ! Przynajmniej pikantnie i ze smakiem. Będziemy pieprzyć dalej …hi,hi

    Polubienie

Dodaj komentarz