Pierwsza taka niedziela – Polski Ład

       Co, z wielkim rozmachem ogłoszono –  należy zacząć wdrażać! Na szczęście wczorajsze sprzątane, odkurzanie, mycie i pranie dobrze wpisało się w rządowe działanie bo ŁAD znaczy porządek. Co więcej, powinno też być ŁADnie więc ustroiłam starą lampę w koronki i ustawiłam w oknie aby oświetlała drogę ku powszechnej szczęśliwości.

        Skoro ma być też po polsku, a może nawet narodowo, na niedzielny obiad zaplanowałam kotlety schabowe z kapustą! Pasuje?

Klop, klop, klop… Wystukuję tłuczkiem dźwiękowe wspomnienia niedzielnych poranków sprzed lat. Odgłos klepania mięsnych plastrów z wielu mieszkań niósł się echem przez całe osiedle. Dziś hałasuję tylko ja. Kątem oka obserwuję parkujący właśnie na ulicy, mały, czerwony samochodzik ozdobiony chińskimi malunkami i logo restauracji „Dong…jakiśtam”. Z pojazdu wysiada młodzieniec ze styropianowym pojemnikiem w ręku. Nooo… Teraz wiem dlaczego kotlety klepię tylko ja.

Z nieba deszczyk kap, kap, kap… Och, ten Polski Ład – oby nie smakował tak nijako jak moje współczesne kotlety dziś.

Na zakończenie cytat z notki o niedzieli Peerelowski tydzień opublikowanej w 2015 roku:

„Ale za to niedziela,
Niedziela będzie dla nas

Niedziela będzie dla nas! I była. Dla rodziny lub we dwoje dla zakochanych. Rankiem pucowanie na błysk od stóp do głów i zgodny wymarsz do Kościoła. Często książeczkami do modlitwy w ręku. Ciasne buciki? Krawacik uwiera, a sztywny od krochmalu kołnierz drażni młode męskie szyje? Trudno – kościółkowa elegancja przede wszystkim. Grzeczne dziewczynki maszerowały z koleżankami albo rodzicami. Starszy brat już wymykał się spod skrzydeł rodzicielskich i umawiał z kolegami. Po kościele /a może zamiast, kto wie?/ obradowali nad swoimi młodzieńczymi sprawami w kawiarni. Tacy „młodopolscy” i duch cyganerii w nich się budził. Hi, hi, hi…

Niedzielny obiad gromadził przy stole całą rodzinę. Rosół z domowym makaronem to u sporej części społeczeństwa żelazny punkt programu. Wyklepane na płasko kotlety albo zrazy w sosie albo… Coś co tam rodzinne tradycje nakazywały. Po jedzeniu szybkie sprzątanie bo już niebawem przyjdzie ciocia z wujkiem lub znajomi na popołudniową herbatkę oraz ciasto. O! Już idą dzierżąc w ręku kwiaty /goździk albo róża, gerbera/ lub paczuszkę z ciastkami z cukierni! Cmok, cmok i cium, cium – powitania, komplementy, zachwyty i już zasiadają do podwieczorkowego stołu. A dzieciaki? Hajda „na pole” pohasać, poskakać, ponaśmiewać się… Ostrożnie, bo odświętnej sukieneczki nie można pobrudzić za bardzo. Czasem zamiast gości był rodzinny długi spacer lub wylegiwanie na kocyku w pobliskim lasku…” 

To był starodawny „Polski ład” A jaki będzie teraz?

2 myśli na temat “Pierwsza taka niedziela – Polski Ład

Dodaj komentarz