Odkurzane pamiątki i symbole – część druga

Obudziło mnie ciche szuranie. Ach, to Myszki Komputerowe od świtu pucują ogonkami klawiaturę dając mi znak, że czas kontynuować  odkurzanie. Ach, nie ma rady: Szmatka w dłoń i zaczynamy!

Stawkę otwiera nieobecny już wśród nas lecz wielce zasłużony w rodzinnej historii, podziwiany przez przyjaciół i znajomych, ceramiczny wazon zwany Siwakiem z powodu swej lekko srebrnej barwy. Wyrób ceramiczny bardzo ładny w swojej formie, ale …”Przeciekał nieborak… Ratowaliśmy jego honor wkładając do wnętrza szklany słoik /no tak, banalne, ale skuteczne/ jako pojemnik utrzymujący wodę. Wtedy siwak stawał się pełnowartościowym wazonem” ( cytat notki „Nie czarownice garnki lepiły”)

Niech odpoczywa w swym ceramicznym niebie i patrzy glinianym okiem na młodszego koleżkę, który wciąż pełni wazonową służbę!  Fason podobny, barwa inna, ale równie metaliczna i feler z przeciekaniem podobny. Może tak ujawniają się w kolejnych pokoleniach siwakowe geny?

Teraz kolej na moich mniejszych ulubieńców, hołubionych polerowaniem i głaskaniem raz na jakiś czas. Żółta niczym wielkanocne jajo cukiernica zachwycająca kosmicznym kształtem oraz fantazyjny w formie, wesoły flakonik odpowiedni na pierwsze, wiosenne kwiatki. No, niech mi ktoś powie, że tym pięknościom można coś w ich kształcie zarzucić. Stoją więc docenione i szczęśliwe.

Zajrzyjmy do szuflad… Tu chowam papierowe i z natury swej raczej płaskie przedmioty. Mam ich sporo, ale wybrałam kilka, moim zdaniem świetnie reprezentujących wspominane czasy.

Szczególnym sentymentem darzę pamiętniki. Zapisywane dziecinnymi rączkami życiowe sentencje i wyrazy wierności w przyjaźni na wieki były ilustrowane własnoręcznymi rysuneczkami zdradzającymi plastyczne talenty lub ich brak:). Pamiątka bardzo cenna bo w każdej karteczce utrwalony jest wizerunek towarzysza dziecięcych zabaw i marzeń o przyszłości. Są tu też zachowane dokumenty warunkujące istnienie w społeczeństwie: legitymacja studencka, bilet miesięczny komunikacji MPK, kartka żywnościowa, dowód zapłaty na kwotę ośmiu milionów oraz ówczesne środki płatnicze.

A na zakończenie, dokumenty otwierające nasze peerelowskie „okno na świat”! Wkładka paszportowa oraz książeczka walutowa niezbędne w podróży do bratnich krajów socjalistycznej wspólnoty. Waluta – w moim przypadku to węgierskie forinty i bułgarskie lewy. Ach, jak dobrze było mieć te dokumenty i wybrać się w szaloną podróż koleją aż do Warny lub zwiedzać takim kolejowym szlakiem Węgry i Rumunię. To nic, że siedząc w korytarzu, leżąc na bagażowej półce, jedząc polskie konserwy i handlując czym się dało aby nacieszyć się czarnomorskim słońcem. Dostępny nam Świat był piękny!

Meblościanka już wyczyszczona i jej zawartość obwspominana. Teraz szykuje się grubsza robota – czas użyć drabiny i wspiąć się na wysokość pawlaczy oraz zejść do piwnicy. Tam też kryją się skarby warte odkurzenia. Czy moje Komputerowe Myszki będą mi nadal towarzyszyć? A może będą zajęte dzierganiem szalików wykorzystując ten uroczy, również peerelowski, pojemnik na wełniane kłębuszki? Hi, hi, hi… Zobaczymy!

2 myśli na temat “Odkurzane pamiątki i symbole – część druga

Dodaj komentarz